List Vassuli na 2002 rok. Drodzy przyjaciele Prawdziwego Życia w Bogu!

Niech błogosławieństwo Jezusa Chrystusa i naszego Ojca w niebie spłynie na każdą rodzinę. Pragnę podziękować każdemu z was za wysiłek włożony w rozpowszechnianie orędzi naszego Pana, chciałabym podziękować także za modlitwy i Msze św. ofiarowane za mnie i członków mojej rodziny, którzy są chorzy. W tym miejscu chciałabym ponownie wrócić do proroctwa, które Pan dał nam 11 września 1991 roku, czyli dokładnie 10 lat, przed tym strasznym dniem w Nowym Jorku, i do jego konsekwencji. Ale zanim je przypomnę, chciałabym powiedzieć jeszcze kilka słów.
Ci, którzy mnie znają, musieli zauważyć, że w czasie tych 16 lat kiedy otrzymywałam orędzia od naszego Pana, w każdym moim świadectwie, których było wiele – bo ponad 700, nigdy nie poruszałam żadnych kwestii apokaliptycznych, nie wypowiadałam słów przygnębiających i przykrych ani nie unosiłam rąk w proroczym geście, przepowiadając, że świat zbliża się do końca istnienia (jak wielu fałszywie mnie o to oskarżało). Moje wystąpienia dotyczyły dobroci i czułości naszego Pana. Mówiłam o ogromie miłości, jaką Bóg ma dla nas i o tym, jak uczynić nasze życie nieustającą modlitwą. Zwracałam się do każdego tak, jak Pan pragnie, abym mówiła do was: mam wam wszystkim przypominać, że jesteśmy synami i córkami Najwyższej Mocy, a zatem królewskiego pochodzenia, gdyż nasz Ojciec jest Królem królów, Dostojnym i Wspaniałym, a my jesteśmy dziedzicami Jego Królestwa. Posłuchajcie mnie: nikt, nikt i nigdy, nie powinien wam tego przesłonić. Dla Boga jesteśmy bardzo cenni. Mówiłam także, że powinniśmy odnowić nasze życie i żyć w jedności, a nie – podzieleni. Zwracałam się także do różnych Kościołów na świecie. Aby pogodzić i zjednoczyć je przypominałam, że wszyscy, nawet najwięksi dostojnicy, żyjemy w grzechu. Dlaczego? Ponieważ nasz podział jest grzechem, a Biblia mówi: „Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy.” (Jk 4,17) Wszyscy wiemy, że istniejący podział jest przeciw woli Bożej, a wciąż, aż do dnia dzisiejszego, pozostajemy podzieleni. Nie można odrzucać Biblii. Kiedy Chrystus powiedział do Ojca: „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a ja w Tobie, aby i oni stanowili w nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty mnie posłał” (J 17,21), to dla nas prosił o jedność. Mocno akcentował, że całe stworzenie musi być zjednoczone w duchu, a nie – zjednoczone na podstawie jakiegoś traktatu czy listu. Ale taka jedność duchowa, jakiej ma doświadczyć cały świat, nie może być osiągnięta bez Ducha Świętego, który obdarza ludzkość Swą mocą. Duch Święty musi znaleźć nowych apostołów i posłać ich, aby ewangelizowali świat i wzbudzali wiarę w Chrystusa na całym świecie. Tak więc biorąc pod uwagę nasz ciągły rozłam i stan w jakim obecnie znajduje się świat, powiedziałabym, że w tym względzie ujawnia się słabość Kościoła.
Pomimo naszej słabości i nędzy, Duch Święty niezmiennie, znając nasze upadki, nigdy nie przestaje wylewać na ludzkość swoich łask, zalewać nas swoimi darami. On jest tutaj, woła tak głośno, że ostatecznie nawet osoba głucha, która całkowicie zamknęła się, usłyszy Go i w końcu otworzy drzwi do swego serca. Ci, którzy byli martwi, powrócą do życia.
Nawet jeśli to nie my bezpośrednio spowodowaliśmy podział w Kościele, lecz nasi przodkowie, to jednak my jesteśmy winni, bo on wciąż istnieje i będzie istniał tak długo, jak długo będziemy podzieleni. Kościół musi się skonsolidować, a jedyną nadzieją na umocnienie Kościoła jest jedność. Jedyna nadzieja na zmianę świata to jego ewangelizacja, więc pragnęłabym, aby Kościół podał mi rękę, zamiast zamykać mi drogę – powstrzymując tym samym strumień łask Ducha Świętego.
Widzicie, że świat jest pogrążony w ogromnym chaosie. Chaos powstaje, gdyż ludzie masowo wyrzekają się wiary. W takim świecie, pochłoniętym samorealizacją, nie ma miejsca dla Boga. Dzisiejszy świat nie chce oddawać czci Bogu. Żyjemy w czasach kiedy każde dobro zamienia się w zło. Wierzący w Boga są nieustannie dechrystianizowani, bo brak jest jedności, bo ciągle popełniają błędy. To pokolenie nie żyje w imię miłości Boga, jak kiedyś powiedziała Matka Boża, świat żyje w egoizmie, samolubstwie, chciwości, nienawiści, rozpuście i grzechu, a przede wszystkim – zaprzecza dobroci Boga. W dodatku, jak Kościół ma być wiarygodny w oczach reszty świata głosząc pokój, miłość, jedność, braterstwo i zgodę krajom w których zabija się ludzi, jeżeli MY w tym samym czasie, zabijamy Ciało Chrystusa ciskając zatrute strzały jeden w drugiego? My, królewscy domownicy Chrystusa, zamieniliśmy naszą chwałę na hańbę.
Bóg wzywa każdego z nas, zaprasza nas do zjednoczenia się „aby świat uwierzył” (J 17,21). Tylko wtedy kiedy Kościół zostanie uleczony poprzez jedność i odzyska swą siłę, tylko wtedy będzie w stanie pogodzić świat z Bogiem. W takim momencie, i tak zjednoczony, Kościół będzie w stanie obalić siły ciemności i zła, które ogarniają mrokiem nasz świat: przewaga zła zostanie odwrócona. Kiedy mówię, że świat wyrzeka się Boga, oczywiście nie mam na myśli tego, że wszyscy się od Niego odwracają, ale większość i to zdecydowana. W ostatnim czasie wszyscy zauważyliśmy, że świat cierpi bardziej niż kiedykolwiek. Mogliśmy zaobserwować jak wiele krajów jest w stanie wojny albo na krawędzi konfliktu. Na świecie wiele jest zniszczeń i chorób. Wszędzie szerzy się bezrobocie. Mamy powodzie, które zabrały wiele istnień ludzkich, tak jak i gwałtowne burze śnieżne. Bydło i stada owiec – tysiącami zabijane. To rujnuje rolników i ogranicza ilość mięsa nadającego się do spożycia. Ludzie boją się jeść wołowinę. Pożary, jak ten w Australii, lawiny błotne grzebiące tak wielu ludzi w Brazylii... Wszędzie – ostre zimy, tysiące ofiar mrozu w Rosji, setki w Polsce itd.
Możecie stwierdzić: No cóż, takie rzeczy zawsze się działy... Ale czy możecie powiedzieć, że rok czy dwa lata wcześniej, byliśmy w takiej samej sytuacji jak teraz, od września zeszłego roku, czy też pogorszyła się ona?
Gdybym miała czas, opracowałabym broszurę zawierającą wszystkie proroctwa w orędziach „Prawdziwego Życia w Bogu”, które się spełniły. Jest ich wiele. Na przykład, historyczne wydarzenia w Rosji, kościół w Rumunii, dokonujące się drugie Zesłanie Ducha Świętego, wołanie Dwóch Świadków – zgodnie z Pismem Świętym – którzy reprezentują Jezusa i Dziewicę Maryję.
Do dnia dzisiejszego ciągle otrzymuję orędzia od Pana, On ciągle czeka i ma nadzieję, że każde serce otworzy się dla Niego. Powiedział, że wciąż niewiele jest odpowiedzi na Jego wezwanie, niewielu zdecydowało się na prawdziwe nawrócenie. A wielu ponownie zanurza się w grzechu. Jezus przypomina nam przypowieść o siewcy, a także inną – tą, w której ojciec miał dwóch synów i poprosił ich, aby poszli pracować do winnicy. Kolejną przypowieścią, jaką Jezus nam przypomniał, była ta o talentach. W swojej łaskawości Bóg wylewał na nas wiele łask po to, aby wskrzesić nas i ożywić swój Kościół. Wciąż nie wszyscy w pełni odpowiedzieli Panu. Wielu jest ciągle tylko letnich albo nawet gorzej: dalej obojętnych na Jego wezwanie.
Wszyscy wiemy, jak bardzo Pan hojny jest w swojej łasce. Wielu z was było martwych, tak jak ja, z powodu grzechów i apatii uderzających w Boga. Kiedy podążaliśmy drogami tego świata, byliśmy łatwym łupem dla szatana, staliśmy się nawet jego zabawką gdyż rządził naszym życiem. Ale Pan nas kochał. Kiedy po raz pierwszy anioł przemówił do mnie powiedział, że Bóg jest blisko i kocha mnie. Bóg bardzo nas kocha i tak pokazuje nam swe bezgraniczne miłosierdzie – pomimo tego, że umarliśmy przez nasze grzechy – On przywrócił nas do życia. Tak, to dzięki Jego łasce zostałam ocalona, tak jak i wielu z was. Nie byliśmy godni tego, bo nasze zasługi nie były nic warte.
Spójrzmy jeszcze raz na orędzie z 11 września 1991 roku. Co mówi ono na wstępie?
„Moje Oczy przypatrują się dzisiejszemu światu, jednemu narodowi po drugim, badają duszę po duszy w poszukiwaniu odrobiny ciepła, odrobiny hojności i odrobiny miłości. Jednak tylko bardzo, bardzo niewielu posiada Moją łaskawość”.
Zatrzymam się, aby to wyjaśnić. Kiedy Pan mówi, że nie znajduje ciepła ani hojności, ani miłości przygotowanej dla Niego, On nie ma na myśli tego, abyśmy mieli ciepło, hojność i miłość tylko dla Niego, ale także dla siebie nawzajem. Biblia mówi: „Jeśli by kto mówił, <Miłuję Boga>, a brata swego nienawidził, jest kłamcą…” (1J 4,20) Brakuje miłości, brakuje hojności i dobroci pomiędzy ludźmi.
Rzadko przestrzega się także innego wersetu Pisma Świętego: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.”(Mt 7,12) jak również: „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.” (Mt 10,38n).
Innymi słowy, każdy powinien wyjść poza siebie: służyć innym, troszczyć się o nich, wyrzec się własnej wygody, aby przyprowadzać inne dusze do Boga. Ale nie robi się tego... Jak powiedziałam, wielu, będąc daleko od Boga żyje samolubnie tylko dla siebie, zupełnie nie zważając na potrzeby biednych, potrzebujących, samotnych.
Dalej czytamy te słowa:
„Bardzo niewielu troszczy się, by prowadzić święte życie. Tymczasem dni uciekają i są już liczone godziny przed wielką zapłatą. Moje miasta stały się miastami nierządu. Bezlitosne! Stały się fortecami demonów! Wszystkie wewnątrz zepsute, gryzione przez robaki! Schronisko dla żmii i skorpiona! Jakże miałbym nie spuścić na tych odstępców Mojego Oczyszczającego Ognia?”
Nasz Pan jest rozczarowany nami, gdyż widzi że pomimo Jego miłosiernych wezwań niewielu chce słuchać, bo zawładnęło nimi ich własne niedowierzanie. Inni nie tylko nie chcą wierzyć, ale także traktując to jako misję i obowiązek: walczą z każdym słowem naszego Pana w orędziu, gaszą światło Ducha Świętego i łaskę, która może rozjaśnić nasze wnętrze i zapobiec nadejściu katastrofalnych wydarzeń.
Potem Jezus mówi: „Ziemia zadrży i zostanie wstrząśnięta. I całe zło wniesione jak Wieża legnie w gruzach i zostanie pogrzebane w pyle grzechu!”
Jeśli chodzi o bliźniacze wieże Nowego Jorku, to nawet przed tym proroctwem, około 3 lata wcześniej, pewnego dnia oglądałam w telewizji film dokumentalny o Manhattanie. Pokazywano panoramę miasta. Wtedy ujrzałam to, co stało się 11 września ubiegłego roku. Widziałam dym i scenę apokaliptyczną, wypowiedziałam wtedy słowa: „I tego wszystkiego już nie będzie...” Mam dwóch świadków, którzy słyszeli to, co powiedziałam.
Potem Jezus prosi: “Módlcie się aby Ręka Mojego Ojca nie spadła w zimie”.
Myślę, że nie modliliśmy się wystarczająco dużo, gdyż Ręka Ojca „spadła” właśnie zaraz przed nadejściem zimy! I to jednej z najzimniejszych w ciągu ostatnich lat... Tej zimy, jak powiedziałam już wcześniej, tak wielu ludzi zamarzło na śmierć w Rosji, w Polsce. Nawet w Turcji i Grecji zima była bardzo ciężka.
Proroctwo mówi dalej: „Piorunami i Płomieniami nawiedzę niespodziewanie wyspy, morza i kontynenty”.
Spójrzcie, jaką próbę ognia przeszła Australia. Ale płomienie to nie tylko pożar. Ogień oznacza także wojnę.
Następnie Pan upomina wszystkich tych, którzy bez cienia strachu odrzucają pełne miłości wezwanie Boga, nazywając je nawet złem i obrzucają słowa Pana błotem. Czyniąc tak bluźnią przeciwko Duchowi Świętemu i popełniają niewybaczalny grzech. Jezus mówi: „Czytajcie Nasze Orędzia i kiedy Niebo mówi, powstrzymujcie się od lekceważenia i głupoty. Uciszcie wasze głosy, a usłyszycie Nasze. Zastanówcie się dwa razy przed wydaniem sądu, zastanówcie się więcej niż dwa razy, zanim potępicie Dzieła Ducha Świętego. Nie oszczędzę ani jednego z tych, którzy wyśmiewają się z Ducha Świętego, bluźnią mu bezczelnie”. Dalej przypomina nam, co czeka tych, którzy bluźnią: „Sprawiedliwość strąci ich do otchłani”.
Jeśli nie można poruszyć pewnych umysłów i serc to prawdopodobnie dlatego, że stały się one zbyt techniczne i niestety zbyt racjonalne. W tym technicznym otoczeniu miłosierdzie Chrystusa jest deptane, tak jak i prostota duchowego życia w Bogu. Ale prawdziwym powodem ich zamknięcia jest to, że ci ludzie będąc tu na ziemi nigdy nie widzieli Boga, a przez to nigdy Go nie spotkali Boga i nigdy nie mieli okazji na bezpośrednią rozmowę z Bogiem. Innymi słowy, nie znają Boga. A nie znać Boga to grzech. Och, tak wielu trwa w tym grzechu! Jeśli pozwolono by nam działać lub raczej: jeśli Duch Święty mógłby tchnąć w każde z tych zamkniętych serc tchnienie życia, po tym życiodajnym oddechu powstaliby i zrozumieli, że ewangelizacja jest konieczna, aby pogodzić świat, który tak odseparował się od Boga.
Ewangelizacja zdechrystianizowanego społeczeństwa to działanie pozwalające ludziom wszystkich ras i wyznań na podjęcie poszukiwania Bożego oblicza i powrót do Boga. Każde stworzenie na ziemi skorzystałoby na tym, bo kiedy już poddałoby się Bogu, Duch Święty zrobiłby resztę i zniszczył wszelkie przeszkody, utrudniające stworzeniu całkowite zjednoczenie się w miłości z Bogiem w Trójcy Jedynym. Należy być bardzo ostrożnym, aby nie ranić Mistycznego Ciała Chrystusa, nie gasić światła Ducha Świętego i nie zaprzepaszczać różnorodności darów, jakimi On obdarza nas i cały Kościół. Niech to światło oczyści i ożywi ten zepsuty, gnijący świat i niech stanie się on nowym niebem, nową ziemią i nową jaśniejącą Jerozolimą. Mówię teraz dosyć apokaliptycznie, ale przecież żyjemy w apokaliptycznych czasach. Jeśli ktoś temu zaprzecza, niech pokaże mi, w jakim skrył się kokonie, abym mogła go z niego wyciągnąć...
Pan kończy to orędzie ponownie prosząc nas, abyśmy się nawrócili i prosili Ojca, aby się ulitował! “Niebawem – mówi – Niebiosa otworzą się i ukaże się Sędzia.”
Kiedy Bóg odwraca od nas Swe święte oblicze, czujemy to, a kiedy patrzy na nas, można to porównać do promieni słonecznych, które padają na nas dając ciepło i radość.
Czasami czuję, że od września ubiegłego roku w pewnym stopniu to świat zmusił Boga, aby odwrócił Swe oblicze. Nie znaczy to, że zmniejszyła się Jego miłość, ale wygląda na to, że zbieramy żniwo, któreśmy zasiali.
Posłuchajcie jednak: tryumf Dwóch Serc musi nadejść i wiem, uwierzcie mi, jest już bardzo blisko. Bóg zatryumfuje, musi zwyciężyć! Tak! Czyż nie mówił, że Wiosna przyjdzie na tę ziemię? A jedność ta przyjdzie tak szybko i niespodziewanie, jak nagle upadł komunizm? Orędzie Prawdziwego Życia w Bogu to orędzie nadziei. Tak, Bóg ostrzega nas, że dopóki się nie nawrócimy, będą na nas spadać różnego rodzaju klęski, nieszczęścia, wojny. A świat nie chce się nawrócić prawdziwie.
Jak nigdy wcześniej, Bóg nieustannie obiecuje nam Ducha Świętego. Musimy czekać i modlić się. Musimy wzrastać we wzajemnej miłości, musimy być dobrzy, dobrzy i jeszcze raz dobrzy, a także – wspaniałomyślni. Musimy służyć i pomagać uciskanym. Musimy żyć Pismem Świętym...

Módlcie się za mnie, grzeszną, Vassula

Przekład z ang.: Magdalena Bromboszcz