Rozmowa z Vassulą na ważny temat: Wielkie

 

– Dzień dobry, drodzy przyjaciele. Witajcie w programie Spotkania. Vassula Ryden, prorok dla naszego czasu, kobieta, która przez długi okres swojego życia aż do wieku 45-46 lat nie praktykowała żadnej religii. Należy do kościoła prawosławnego greckiego. W roku 1986 przeżyła w swoim życiu spotkanie z Bogiem, dzięki któremu się całkowicie nawróciła i zupełnie oddała Panu swoje życie. Po kilku latach formacji Pan wysyła ją z misją w świat, aby głosiła narodom to, co ma nadejść. Jesteśmy dziś w studio, aby mówić o wielkim odstępstwie, jakie przechodzi nasz Kościół.

Witam cię, Vassulo wśród nas.

– Dzień dobry.

– Jedno z orędzi, jakie Pan ci dał, Vassulo, dotyczy wielkiego odstępstwa. Tego, że Kościół... mowa tu o Kościele Jezusa, nie chcę wymieniać Kościół katolicki, prawosławny, Kościoły protestanckie, chodzi o wszystkie Kościoły. Wszystkie właśnie dopuszczają się odstępstwa. Co to znaczy?

– Słowo apostazja, odstępstwo znaczy brak... utrata wiary... Nie mamy już wiary. To było zapowiedziane przez proroka Daniela, to było przepowiedziane przez św. Pawła, przez innych proroków biblijnych również. Jezus wskazuje mi na proroka Daniela i na słowa, w których przepowiedział to. Podobnie św. Paweł. Chciałabym wam przeczytać ten fragment, ponieważ jest to bardzo interesujące. W Księdze Daniela rozdział 11, werset 31: „Wojsko jego wystąpi, by zbezcześcić świątynię-twierdzę, wstrzymają stałą ofiarę i uczynią tam ohydę ziejącą pustką...”

– Ty wiesz od razu, że jest to w Księdze Daniela...

– Tak, to znajduje się wprost napisane w Księdze Daniela, o czym powiedział sam Jezus w Ewangelii według św. Mateusza 24. Przypominasz sobie ten fragment, który mówi, że należy uciekać wtedy, gdy ujrzymy „ohydę spustoszenia”, o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte (Mt 24,15-16).

– Wytłumaczmy to więc, ponieważ od całych wieków komentatorzy Biblii usiłują zrozumieć co to takiego, «ohyda spustoszenia» w Moim Domu...

– Jezus nam to wyjaśnia. On mówi, że my jesteśmy świątyniami.

– Świątynią jest więc każdy z nas.

– To my... Ponieważ Bóg mieszka w nas. Jesteśmy świątynią Ducha Świętego. To jedno wyjaśnienie. Dalej – nieustająca ofiara to Jego ukrzyżowanie, Jego własna Ofiara, a więc Eucharystia.

– A więc wstrzymanie stałej ofiary to zniszczenie Eucharystii.

– Właśnie! Eucharystii. A ohyda spustoszenia to duch buntu w nas. Odrzucamy Eucharystię. Odrzucamy boskość Chrystusa. Odrzucamy Zmartwychwstanie. Są nawet ludzie, którzy... nawet w Kościele, którzy już nie wierzą, którzy sądzą, że wszystko to jest symboliczne. Opanował ich racjonalizm, a Jezus powiedział, że racjonalizm prowadzi do ateizmu. I właśnie dokładnie tak się dzieje. To odstępstwo całkowite.

– Wiem, że są kaznodzieje, którzy nauczają w Ottawie i którzy mówią swoim uczniom, że oni sami mają problemy, aby uklęknąć przez Tabernakulum.

– Tak, i to jest zapowiedziane przez proroka Daniela. Te słowa mówią właśnie o tym. Tak wyjaśniłabym to słowo. A teraz pójdę dalej, jak Jezus to wyjaśnia. On mówi nam, że obecnie racjonalizm prowadzi ludzi do ateizmu, ponieważ oni wszystko racjonalizują, chcą wszystko wyjaśnić, nie chcą już wierzyć w cuda, nie ma już dla nich nadprzyrodzoności, bo wszystko można wyjaśnić. To duch buntu. Tymczasem św. Paweł w drugim liście do Tesaloniczan, o którym już wspominałam, w drugim rozdziale, powiedział, że będą dwa znaki poprzedzające: odstępstwo i duch buntu.

Inaczej mówiąc, te siły buntu, które już istnieją, to jest ateizm, sekty, które odrzucają Chrystusa jako Boga zmartwychwstałego, najpierw ukrzyżowanego, zmartwychwstałego i uwielbionego.

A świątynie-twierdze to my; zaś wstrzymanie ofiary to odrzucenie Eucharystii.

– Niedawno mówiono o ankiecie przeprowadzonej wśród kapłanów, w której pytano ich o wiarę w rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii. 23% kapłanów odpowiedziało, że już w to nie wierzy, że nie wierzą w obecność Jezusa w konsekrowanym Chlebie. 23% kapłanów we Francji.

– Tak...

– To o tym mówi Pan, to jest odstępstwo.

– To jest właśnie odstępstwo, ponieważ oczywiście z powodu tego również świeccy odchodzą...

– A teraz inna sprawa. W naszych kościołach prawie że nie ma już osób, które przystępują do sakramentu spowiedzi. Za wyjątkiem rzadkich przypadków, większość ludzi porzuciła sakrament pojednania. A jednak w niedzielę wszyscy przystępują do Komunii. Albo prawie wszyscy.

– Tak... I to jest straszne, że przystępuje się do Komunii bez spowiedzi... Jest Orędzie nie wiem w tym momencie, gdzie ono się dokładnie znajduje... To mówi Ojciec. Powiedział: Nienawidzę... Nie wiem, czy to właściwe tłumaczenie...

– Tak, nienawidzę.

– ...kiedy przychodzą przyjmować ciało i krew Mojego Syna w tym ciężkim stanie grzechu. I to naprawdę wstrętne jest w oczach Bożych.

– Zresztą Kościół zawsze nauczał, że aby przystępować do Komunii św. trzeba być w stanie łaski.

– Tak, w stanie łaski.

– Są osoby, które popełniają grzechy śmiertelne, które poważnie zawiniły wobec Pana.

– Jest wiele osób, i jestem pewna, że ty też takich spotkałeś, zresztą ja zaliczałam się do nich na początku, którzy mówią: mnie to wystarczy, że wyznam grzechy bezpośrednio przed Bogiem. On mnie wysłucha. Tak, Bóg wysłucha, oczywiście, lecz Bóg pragnie równocześnie, abyśmy przystępowali do sakramentu spowiedzi, bo spowiednik reprezentuje Chrystusa. I on udziela nam błogosławieństwa po spowiedzi w Jego Imię. I On tego pragnie, trzeba więc być Bogu posłusznym. Nie należy się buntować. I tak znowu mamy tu sprawę buntu!

– To jest ten duch buntu, który wszedł do Kościoła...

– Tak. Dochodzi do buntu, nie przyjmuje się dziesięciu przykazań. Wszystko robi się na opak. I to jest właśnie duch buntu, który był już przepowiedziany. Przepowiedziany przez proroków. Jest powiedziane, że tuż przed powrotem Jezusa ujawni się ten duch buntu. Jezus mówi: Mój Powrót jest bliski... i to dlatego wysyła wszędzie posłańców i wysyła też oczywiście Swoją Matkę, naszą Matkę, aby otworzyć drogę Duchowi Świętemu. Tak jak przyszła przedtem, aby otworzyć drogę Mesjaszowi, bo Ona po to została stworzona, tak teraz Ona na nowo przychodzi do nas, aby nas uprzedzić, i otworzyć nas, wyrównać drogę dla Pana, dla Ducha Świętego.

– Na stronie 83 IV tomu Matka Boża mówi słowa, które zapisałaś jako Orędzie naszej Świętej Mamy i nagle na stronie 84 zapisałaś takie Jej słowa: «Szatan zachowuje się obecnie jak szalony, wściekły byk i Moje Serce jest chore, widząc co nadchodzi...

– A potem dalej: „Przez Miłosierdzie Ojciec nie pokazał Mi wszystkiego.” Czy możesz sobie to wyobrazić?

– ...nie pokazał tego Swojej własnej Matce...

– Tak, Swojej własnej Matce...

– Wszystkiego, co ma nadejść z powodu tego odstępstwa, które przynosi konieczność osądu ze strony Boga.

– Tak, ponieważ jest wielu na drodze wiodącej do zatracenia, wiele dusz upada, przewraca się z powodu odrzucenia Go. Do Piekła idziemy bowiem wtedy, gdy odrzucamy Boga, nie akceptujemy Go. I kiedy umieramy w takim stanie nie zmieniamy się w jednym momencie, nadal jesteśmy tymi samymi ludźmi i to właśnie jest straszne. To najpoważniejsze: w chwili, kiedy odrzucamy Boga, wtedy wpadamy do Piekła. Nie chcemy Boga. Nie akceptujemy Go.

– Vassulo, zaraz potem Najświętsza Panna wyjaśnia, dlaczego Ona objawia się dziś w tylu miejscach na świecie, mówi: „Przebiegam całą ziemię szukając hojnych dusz, ale nie udaje Mi się znaleźć dość hojności, aby zaofiarować ją Jezusowi dla złagodzenia Sprawiedliwości Ojca. Ogromne akty wynagrodzenia powinny jeszcze zostać podjęte. Jezus potrzebuje wspaniałomyślnych dusz, gotowych wynagradzać za innych.” Co to wszystko znaczy, Vassulo?

– Przede wszystkim, aby być hojnym wobec Boga i dawać Mu wszystko, całkowicie zdać się na Niego i ofiarować Mu naszą duszę, wszystko, to trzeba Go kochać. Nie można komuś ofiarować czegoś, jeśli go nie kochamy. Trzeba uznać Boga i zacząć się formować. Prosić na modlitwie – ponieważ wszystkie łaski otrzymujemy dzięki modlitwie – aby umieć żyć pierwszym przykazaniem, które wymaga miłości Boga. Jeśli kogoś nie kochamy, nie możemy zmuszać się do dawania naszego czasu, siebie, ponoszenia ofiar i nie stajemy się hojni. Na ile kochamy Boga, na tyle pragniemy dać Mu wszystko i przebywać z Nim na modlitwie. Lecz trzeba kochać Boga, a to jest darem, jaki otrzymujemy. Ponieważ On powiedział «Proście, a otrzymacie...» A to jest coś, co On sam pragnie dać. A więc trzeba zaufać! Jeśli nie kochamy Boga, należy prosić o łaskę kochania Go. A wtedy, gdy Go kochamy: dajemy, stajemy się dla Niego – jakby to powiedzieć – duszami-ofiarami. A On bierze w zależności od zdolności duszy, bo On nie chce nas załamać. On weźmie tyle, ile dusza jest zdolna dać i ile pragnie Mu wspaniałomyślnie ofiarować.

– Czy Pan prosił ciebie, abyś była duszą-ofiarą?

– Tak.

– Czy prosi o to wszystkich, abyśmy byli duszami-ofiarami, czy też prosi o to tylko pewne osoby?

– On prosi o to zależnie od zdolności duszy. I kiedy On znajduje duszę otwartą i która pragnie dawać i daje, to On sam – jak powiedziałam kiedyś On - «SZEF» – decyduje o wszystkim.

– Kiedy Maryja objawia się wszędzie i także na przykład w Medziugorju Ona prosi, aby ludzie pościli dwa razy w tygodniu, w środy i w piątki... aby ludzie się modlili codziennie. Ciebie także Pan prosił o post? W środki i w piątki, prawda, Vassulo?

– Tak, ale ponieważ nie mogłam pościć w środy i w piątki, zaczęłam pościć tylko w piątki. Zobaczyłam że to jest dość proste i zaczęłam pościć także w środy. On pragnie tego. Ale jeśli nie możemy tego robić ze względów zdrowotnych, nie możemy jeść tylko chleba i pić wody, można pościć na inne sposoby. Można pościć rezygnując z czegoś, co chcielibyśmy kupić, zjeść, mówimy wtedy: nie! Sami sobie. Potrzebna jest odrobina woli...

– I wspaniałomyślności...

– Wspaniałomyślności. Wtedy mówimy nie, ponieważ chcemy ofiarować Panu Bogu to pragnienie wypływające z jakiejś potrzeby ciała.

– Przed chwilą mówiłaś o odstępstwie. Wspomnieliśmy, że od­rzucenie Eucharystii stanowi również część tego odstępstwa. Również duch buntu, który powoduje, że ludzie wybierają sobie spośród dziesięciu przykazań takie, które chcą zachowywać, to też stanowi część odstępstwa. A więc odrzucenie tego czy tamtego przykazania Bożego stanowi część odstępstwa, które rozszerza się i właśnie zaraża nasz świat. Na przykład szóste przykazanie Bo­że, które zakazuje cudzołóstwa i nierządu oraz wszystkich wykroczeń seksualnych, stosunków pozamałżeńskich. To także stanowi część obecnego odstępstwa.

– Tak. Odstępstwo to także przerywanie ciąży.

– To jest zabójstwo.

– Tak, to jest zabójstwo.

– To przekroczenie piątego przykazania.

– Tak i to naprawdę jest bardzo poważne. Ponieważ jeśli nie okazujemy skruchy...

– Dokonuje się przerywania ciąży tuż obok nas. W Kanadzie jest wolność przerwania ciąży. Nie ma żadnego prawa, które by go zabraniało.

– Tak, a jest to bardzo poważne! Jest kilka fragmentów mówiących o przerywaniu ciąży i to, trzeba powiedzieć, że jest to bardzo poważna sprawa. To jest zbrodnia.

– Co przypominasz sobie z tego, co Pan Jezus powiedział ci o aborcji?

– Jest powiedziane, że jeśli dopuściliśmy się przerwania ciąży i umieramy w tym grzechu, który jest ciężki, grozi nam Piekło. Jeśli się nie nawrócimy.

– Trzeba się nawrócić. A jeśli ktoś to uczynił, jeśli ktoś dopuścił się cudzołóstwa i żyje w cudzołóstwie lub w nierządzie, jeśli się nawróci, co się wtedy stanie?

– W chwili kiedy się nawróci wszystko jest zapomniane.

– Naprawdę zapomniane?

– Zapomniane.

– Pan nawet sobie o tym nie przypomina?

– Tak, ale chodzi o nawrócenie się sercem. Nie o nawrócenie ze strachu, albo dlatego, że tak jest komuś wygodnie. Trzeba naprawdę zastanowić się nad tym, przemyśleć to, że to jest zbrodnia. Bo to jest zbrodnia, którą popełniliśmy. Nawrócić się to wyznać: Nie wiedziałem o tym... A wtedy wszystko jest zapomniane. Wszystko jest zapomniane i jesteśmy ocaleni.

– Jeden z wielkich grzechów naszego czasu, zwłaszcza dla nas żyjących na Zachodzie, Vassulo, to materializm. I to jest grzech przeciw dziesiątemu przykazaniu: Nie będziesz pożądał żadnej rzeczy bliźniego swego...

– Tak...

– ...jego żony...

– Pożądać.

– Pożądać, stale chcieć więcej... Wierzyć, że nasze szczęście może się zrealizować w dobrach materialnych.

– Tak...

– W samochodach, w rzeczach, które kupujemy...

– To są dzisiejsze bożki.

– A więc to jest przeciwne pierwszemu przykazaniu!

– Bożki. Tak, ponieważ robimy sobie bożka na przykład z telewizji. Zostajemy przed telewizorem na przykład przez 3 godziny, patrzymy na głupstwa i zamiast trwać na przykład przez 3 godziny przed Najświętszym Sakramentem, aby Go adorować, traci się czas przed jakimś przedmiotem, pudłem, które prowadzi nas do nikąd. A więc On mówi, że nie chodzi o to, aby już nigdy nie patrzeć na telewizję, ale zrównoważyć podział czasu. On mówi: dajcie Mi trochę z waszego czasu, przeznaczcie go również dla Mnie, możecie to zrobić. Przecież to On nas stworzył, my do Niego należymy. I jest też duch letargu, o nim dużo mi mówi. Jesteśmy jak w letargu.

– Co to znaczy, Vassulo?

– To znaczy, że nie interesuje nas już nic, śpimy, jesteśmy pogrążeni w śnie, to taki letarg. Jest o tym mowa w różnych miejscach.

– Na stronie 241 w tomie IV czytamy: „Dziś, Moja córko, Antychryst to duch Buntu, rozbudzony przez szatana, Niegodziwiec (Buntownik) – jak go określa Pismo – będący ohydą spustoszenia, która przeniknęła do Mojej Świątyni...” A więc ta ohyda spustoszenia polega na tym, że im bardziej ludzie poddają się szatanowi, popełniając grzechy, tym bardziej stają się niewolnikami grzechu, a więc niewolnikami szatana.

– Tak, niewolnikami szatana...

– To szatan zajmuje miejsce w ich sercach, tam gdzie Bóg chce mieszkać. To my jesteśmy miastem Boga, to my jesteśmy świątynią Ducha Świętego. A jeśli mieszka w niej szatan, nie ma tam Boga.

– Tak... A więc nieustanna ofiara została zniesiona, a jej miejsce zajęło wszystko, co pochodzi od szatana. I szatan nad nami panuje. On ma nad nami władzę. Żyjemy w buncie wobec Boga. On posługuje się wszystkimi naszymi słabościami, aby przeciwstawić się Bogu. Aby czynić wszystko, co Bogu się nie podoba.

– I następnie: «Twoja epoka, Moje dziecko, odrzuciła oddawanie Mi czci, będące waszą powinnością wobec Mnie i również waszym Życiem...»

Niedawno poszedłem do kościoła, to nie była moja parafia, i ludzie nie uklękli nawet na konsekrację. Wszyscy stali. Tak jakby dziś to nie było już konieczne, aby oddać hołd, cześć, adorować...

– Tak...

– Boga upadając przed Nim na twarz.

– Tak, On mówi wiele o adoracji, o tym, że zagubiliśmy sens adorowania Boga. To prawda. Chciałabym jednak o jednej rzeczy tu powiedzieć... Są na pewno osoby oglądające ten program, które mówią sobie: «Och, Bóg jest wymagający! On chce od nas zbyt wiele.» Ale popatrzcie na mnie. Ja nic nie wiedziałam o religii, byłam przeciwna spowiedzi itd... A On nauczył mnie wszystkiego małymi kroczkami. On nie chciał... nie wymagał tego wszystkiego, co jest dziś, od samego początku. On prosił mnie jedynie o małe rzeczy, zgodnie ze zdolnością duszy. On nie będzie nam wykręcał rąk, mówiąc: „Ja chcę tego i tego!” On dał mi zresztą pewnego razu tego dowód. Powiedział mi coś. I ja uczyniłam próbę podobania się Bogu, ale mi się nie udało. I kiedy bałam się, że nie zrobiłam dobrze, okazało się, że On był zadowolony. Ja nie byłam z siebie zadowolona, a On mi powiedział: „Vassulo, jestem zadowolony.” Zapytałam: „Dlaczego?” Odpowiedział: „Ponieważ właśnie próbujesz...” A jeśli próbujemy powolutku i robimy to szczerze wobec siebie i wobec Boga. On jest z tego zadowolony. To jest otwarcie się na Boga. Ponieważ otwieramy się, chcemy się nauczyć.

– To ukazanie dobrej woli?

– Tak, to dobra wola. I On nam gratuluje za każdym razem... Robimy mały krok i On z tego się cieszy... I mówi nam: No, jeszcze następny mały krok, zbliż się do Mnie.

– Tak, problem polega na tym, że nie jesteśmy w stanie sami się uświęcić. Innym razem będziemy mówić o tym, że to Duch Święty nas uświęca.

– Tak...

– Ale to poprzez nasze akty dobrej woli, nasze pragnienia płynące z dobrej woli, Duch Święty ogarnia nas mocniej i daje nam więcej Swojej mocy, abyśmy byli jak Jezus.

– Tak, to tak jakbyśmy robili małe kroki... Jesteśmy jak niemowlęta, które zaczynają chodzić. Robimy krok, a naprzeciw nas jest ojciec, który mówi nam: «Odwagi! Jeszcze jeden kroczek, zrób jeszcze jeden krok, chodź do mnie!» I tak idziemy naprzód. A kiedy zaczynamy już chodzić, czujemy się coraz pewniej... A On cały czas dodaje odwagi... Bóg postępuje z nami tak samo. Trzeba jednak zrobić ten krok, aby iść naprzód. trzeba powiedzieć: „tak”. A On prowadzi naprzód, to znaczy zachęca. Zachęca, aby zrobić drugi krok, potem jeszcze jeden i następnie, kiedy już jesteśmy pewniejsi zaczniemy chodzić i to chodzić razem z Nim.

– Ty mówisz o Bogu prawie jak o tatusiu.

– Bo On jest tatusiem... Dla mnie On jest jak tatuś. I On jest taki dla wszystkich ludzi. To tatuś kochający głęboko, czuły, pełen miłości do nas...

– On jest tatusiem...

– Tak, jest nim...

– Dla każdego z nas. On jest całkiem blisko... Nie przestając nigdy być Bogiem... On, który jest nieskończenie wielki, potężny, jest równocześnie całkiem blisko nas. On chce być dla nas tatusiem. Czy ty tak Go czasem nazywasz?

– Tak, to czasem mi się wyrywa. Zwłaszcza kiedy mówię po grecku. Kiedyś mojej siostrze, która mnie o coś pytała, odpowiedziałam: „Wiesz, tatuś powiedział mi, że trzeba zrobić tak...”

– A jak Ojciec reaguje, kiedy mówisz do Niego tatusiu...?

– Po grecku to brzmi: O, Babas... O, Babas, po aramejsku: Abba...

– Ale jak On reaguje, kiedy ty Go tak nazywasz...?

– A, jeśli o to chodzi, to wystraszyłam się, kiedy niespodziewanie tak Go nazwałam. Powiedziałam: „Przepraszam, wybacz mi, że powiedziałam: tatuś. A On odpowiedział mi: „Nie, nie... czy ty wiesz, jak przyjąłem to słowo? Jak klejnot. Ono było dla mnie jak klejnot...”

– Ach, tak!

– On bardzo to lubi.

– Ale czyż to nie właśnie tym słowem Jezus zwrócił się do Ojca? Kiedy był w ogrodzie Getsemani i kiedy właśnie pocił się krwawym potem odczuwając strach z powodu wszystkiego, co miał przeżyć za krótką chwilę, z powodu zdrady Judasza, z powodu zaparcia się Piotra, ucieczki wszystkich Swoich Apostołów i z powodu wszystkich grzechów wszystkich czasów, właśnie wtedy z serca wyrwał Mu się krzyk: tatusiu, Abba!

– Tak, Abba! I On powiedział również, że jak tylko Duch Święty nas ogarnia i jeśli zostawiamy Mu miejsce do działania w nas, Duch Święty będzie w nas wołał do Niego: Abba!

– Tak...

– To Duch woła.

– Tak, i Abba znaczy tatuś?

– Tatuś.

– To piękne.

– Po angielsku Dady... Tak do Niego kiedyś powiedziałam...

– Tak, bo kiedy ty mówisz do Niego, robisz to po angielsku, wtedy mówisz Dady?

– Tak...

– I Ojciec lubi to...

– Tak, On to lubi. Tak. Ponieważ to znak zażyłości z jaką zwracamy się do Boga. Okazujemy, że mamy do Niego zaufanie, wiemy, że On nas kocha i o wszystkim Mu mówimy i oczywiście On jest jedynym, który nas zrozumie. Tylko On rozumie nas do głębi. I jeśli jesteśmy szczerzy, On nam pomoże i On nas pocieszy. Jedynie On potrafi nas pocieszyć w pełni.

– Vassulo, Kościół tak bardzo jest pogrążony w tym wielkim odstępstwie, żyjemy w tym. Jak się szacuje np. w Kanadzie jest około 15% osób praktykujących. Mówię o katolikach. Około 15% katolików chodzi na Mszę św. w każdą niedzielę. W niektórych kościołach jeszcze mniej. Ale taka jest średnia.

– Trzeba powiedzieć też o prawosławnych... Przeżyłam pewną smutną historię na statku, kiedy płynęłam na Patmos. Byli tam młodzi w wieku od 20 do 30 lat, ludzie dość młodzi, niektórzy nie mieli nawet 20 lat. I byłam zdziwiona, bo rozmowa zeszła na temat religii w mojej grupie. I wiesz, Grecy na statku wszyscy wstali i przyszli, aby wziąć udział w tej rozmowie. A więc cała część statku zaczęła rozmawiać. I uderzył mnie ateizm. Młodzi, większość z nich, to byli studenci, powiedzieli mi: „Ależ ty jesteś chyba szalona, aby jeszcze wierzyć w te głupstwa. Minęło 2000 lat, kiedy ostatnio mówiono o tym i ludzie byli wtedy zacofani, a my jesteśmy nowocześni i nie wierzymy już w to wszystko. Nie wierzymy już w Chrystusa, to była historyjka, mit... głupstwa...”

– A ty wiesz, że to jest prawda, Vassulo...?

– Tak, ale mimo to podjęliśmy wielką dyskusję. Był jeden może dwóch, którzy trochę zmienili zdanie, przyjęli taką możliwość, że jest Bóg...

– ...że On istnieje... Vassulo, chcę ci podziękować za udział w tym programie.

Być może ty, w domu, czujesz się teraz całkiem zbity z tropu, nie wiedząc, co o tym myśleć. To skłania cię do refleksji. Być może Duch Święty pracuje w tobie właśnie teraz i zastanawiasz się, co robić... A Święte Słowo Boga mówi nam, co powinniśmy robić. W 10 rozdziale Listu do Rzymian mamy te cudowne słowa: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie.” (Rz 10,9) To jest tak proste. Wyznać wargami, mieć wiarę w sercu, wierzyć, że Jezus zmartwychwstał, że Jego Ojciec nie pozostawił Go w grobie. Jedynie wierzyć w to, to pozwala Ojcu wylać na ciebie Swego Ducha, aby i ciebie wskrzesić, wyprowadzić cię ze stanu śmierci. Słowo Boże mówi nam: „...Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia...” A być sprawiedliwym, to żyć dziesięcioma przykazaniami Bożymi. I dalej: „a wyznawanie jej ustami - do zbawienia...” Wyznawanie, przemiana życia, życie w zażyłości z tatusiem, Twoim tatusiem i moim: z Ojcem Przedwiecznym. Bóg cię kocha i czeka tylko na gest z twojej strony, aby zawładnąć twoją duszą, ogarnąć twoje życie, wziąć cię w Swoje ręce. A jak tylko znajdziesz się w rękach Ojca, nikt nie będzie cię mógł Jemu wyrwać. Bo On jest silniejszy niż wszyscy. Chodź, pozwól się wziąć w ręce Ojcu... Teraz. Teraz, na koniec tego programu stań przed Panem, ofiaruj się Jemu, zawierz Mu siebie.