Ks. dr Michał Kaszowski, 

wykładowca teologii dogmatycznej w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym w Katowicach

Emocje wokół objawień prywatnych

Nie tylko orędzia Vassuli Ryden, ale wszyst­kie tzw. objawienia pry­watne wzbudzają li­czne dy­­­s­ku­sje. Często spotyka się nie­chęć w od­nie­sieniu do tych wszystkich «cudo­w­ności», jak się je nieraz o­k­re­­śla. Czasem walczy się z nimi w imię «zdro­we­go rozsądku», tra­k­­tuje je – nie bez cienia pogardy – jako po­trzebne tylko ludziom prostym, nie­wy­kształ­co­­nym. Nierzadko tzw. objawienia prywatne uważa się za zbę­dne, a nawet szkodliwe dla Kościoła prze­cho­wującego pełnię Ob­ja­wienia danego w Jezusie Chry­­stusie, posiadającego Pismo św., U­rząd Na­u­czy­­ciel­s­ki. Słyszy się głosy, iż wierni nie powinni się nimi zaj­­­mować z racji ich «prywatności». Odpo­wiedź na wy­suwane za­rzu­ty wymaga szerszego o­mó­­­wie­nia spo­­­sobów przekazywania prawdy obja­wio­­­nej, ubo­ga­­ca­nia całego Kościoła przez różno­rod­ne dary Du­cha Świę­tego oraz rozważenia samej na­tury tzw. ob­ja­wień prywat­nych.

Czym właściwie są objawienia prywatne?

Choć często używa się określenia objawienia pry­watne, trudno je­d­nak precyzyjnie określić, co o­no o­znacza. Czy np. mistyczne do­świa­d­czenia Boga św. Te­re­sy lub św. Jana od Krzyża można nazwać ob­ja­­wie­niami prywatnymi? Czy są objawieniem pry­wat­nym bardzo li­cz­ne i różnorodne sposoby prze­ży­wa­nia Boga, doznawane przez mi­lio­ny osób mod­lą­cych się co­dzien­nie? Czy można nazwać ob­ja­wie­niem pry­­wat­nym – bardzo twórcze nieraz – na­tch­nie­nia do­z­na­wa­ne przez teologów, pochodzące prze­cież od je­dynego Źródła Prawdy – Ducha Świę­te­go? To dzięki te­mu na­tchnieniu odkrywają oni pra­w­dę Bożą! Czy mo­żna u­z­nać za objawienia prywa­t­ne wszystkie cha­ry­z­ma­ty pro­ro­ckie, o których mówi św. Paweł? Jaka ró­ż­ni­ca zachodzi między ob­ja­­wieniem prywatnym a cha­ryzmatem prorockim?

Próba odpowiedzi na pytanie, czym są objawienia prywatne, je­sz­cze bardziej się komplikuje, kiedy po­równamy sposoby ich przeka­zy­wania z formą da­wa­nia nam przez Boga tzw. Objawienia publi­cz­nego. Otóż u podstaw jednego i drugiego rodzaju obja­wie­nia le­ży o­so­­biste doświadczenie Boga przez konkret­nego człowieka, wybra­ne­go na Jego narzę­dzie. I tak Bóg dał się najpierw poznać «osobiś­cie» np. Abra­ha­­­mowi, Mojżeszowi, prorokowi Izajaszo­wi, Jere­mia­szowi, indywidualnie dotknął ich swą łaską. Tak samo postąpił ze św. Paw­łem pod Dama­sz­kiem. O­so­­by te przekazywały następnie innym swo­­je nad­przy­­rodzone doświadczenie, stając się świadkami Bo­­ga żywego.

Nawet najpełniejsze objawienie przekazane przez Jezusa Chrystusa zaczęło się od indywidualnego do­świadczenia: Jezus jako człowiek w sposób jedyny, nie­po­w­tarzalny i najpełniejszy doświadczał w sobie Bo­­skości, gdyż sam był Bogiem. Swoim naj­­pe­ł­niejszym poznaniem Bo­ga podzielił się z na­mi, u­ka­zu­jąc Go nam zarówno słowami jak i czy­­nami.

A więc sposób przekazania «publicznego Obja­wie­­nia» nie różnił się zbytnio od sposobu przekaza­nia tzw. objawień prywatnych. Jedno i drugie ma­ to samo źródło, którym jest indywidualne doświa­d­cze­nie Bo­ga, nadprzyrodzonej rzeczywistości. Jed­no i drugie najpierw było w pewnym sensie «prywa­t­ne». Kościół, podając kanon ksiąg natch­nio­nych Sta­rego i No­wego Testamentu określił, które spisane do­ś­wia­d­cze­nia Boga i Jego Prawdy przekazują tzw. Obja­wie­­nie publi­cz­ne.

Nie zawsze umiemy dokładnie określić, w jaki spo­­­sób doświad­cza­ły Boga i nadprzyrodzonej rze­czy­­wistości osoby wybrane do przeka­zy­wania Obja­wienia publicznego np. prorocy Starego Testamentu. Refleksja nad mistyką chrześcijańską poucza, że ist­nieje wiele różnych sposobów do­świadczania Boga, przez które daje się On poznać czło­wie­­kowi, aby stał się Jego świadkiem, Jego prorokiem. Może to być np. prze­ży­cie natury Boga pozbawione jakich­kol­wiek wyobrażeń, o­pi­sywane przez wielkich misty­ków chrześcijań­s­kich dochodzących do szczytów kon­­templacji,[1] lub wyjątkowe poznanie ludzkiej na­tu­ry Je­zusa Chry­s­tusa, której On, jako zmartwych­ws­ta­ły człowiek, nig­dy się nie pozbędzie. Może to być łas­ka poznania straszliwej męki Jezusa, po­nie­sio­nej dla naszego zbawienia. Bóg może się obja­wiać przez lo­kucje, czyli wewnętrznie słyszany głos, przez wizje we­wnętrzne – oglądane na sposób du­chowy, «oczy­ma duszy» – lub zewnętrzne, do­strze­ga­ne poza sobą. Bóg może dawać się poznać za pośrednictwem Ma­t­ki Najświętszej, aniołów, świę­tych.

Tak więc różne mogą być sposoby wyjątkowego, mi­stycznego po­z­nawania nadprzyrodzonej rzeczy­wi­s­­­to­ści, w którą każdego z nas re­a­lnie zanurza chrzest, Euchary­s­tia, łaska. Bóg decydował i de­cy­du­­je, komu i w jaki sposób daje się poznać.

Każda z form do­świa­d­czania Boga stanowiła i sta­­­­nowi dar udzie­lany nie tylko danemu człowie­ko­wi, lecz również innym ludziom, dla których stawał się on świadkiem Boga, Jego prorokiem, narzędziem u­jawniającym Jego prawdę i wolę.

Objawienia darem ubogacającym Kościół

Wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu ob­ja­wie­­nia prywatne na różne sposoby służą Koś­cio­ło­wi, ubogacają go, dlatego nie mogą być traktowane jako «prywatna» sprawa jakiegoś wiernego. W Koś­ciele nie ma bowiem żadnych łask «prywatnych», na wła­s­ny, osobisty uży­tek. Uczy o tym jasno św. Pa­weł, po­dając na­ukę o Kościele, Ciele Chry­­stusa. Stwie­r­dza on, że nie ma darów Bożych, których dzia­­łanie o­graniczałoby się wyłącznie do jednego czło­wieka i nie było przy­da­t­ne dla całego Ciała Chry­­stusa – Ko­ś­cioła. Aby tę prawdę nam przy­b­li­­żyć, św. Paweł przy­­pomina przydatność każ­dego or­ganu w ciele lu­dz­kim: «Nie może więc oko po­wie­dzieć ręce: ‘Nie je­­­s­teś mi potrzeb­na’ albo gło­wa no­gom: ‘Nie po­trzebuję was’» (1 Kor 12,21).

Naukę o ubogacaniu całego Kościoła przez każdy dar przypomniał jasno Sobór Watykański II. Głosi on między innymi: Duch Święty pro­wadząc «Koś­ciół do wszelkiej prawdy i jednocząc we wspólnocie i w posłudze, uposaża go w rozmaite dary hierar­chi­cz­ne oraz charyz­ma­tyczne i przy ich pomocy nim kie­ruje oraz owocami swoimi go przyozdabia» (KK 4).

Tak więc wszystkie bez wyjątku łaski i dary są Ko­­ś­cio­ło­wi potrze­b­ne, budują go i odnawiają. To sa­mo na­le­ży powiedzieć także o tzw. objawie­niach prywat­nych, gdyż i one stanowią jeden z przejawów dzia­­ła­nia Boga. Są dobrem dla całego Kościoła i dla­tego nie powinny być lekkomyślnie odrzucane.

Pod jakim względem objawienia prywatne stano­wią dobro dla ca­łe­go Kościoła? Otóż każda ingeren­cja Boga w życie człowieka wy­pły­wa z Jego zbaw­czej miłości do niego i dokonuje się z myślą o jego do­­bru, o jego zba­wieniu. W tym znaczeniu obja­wie­nie prywatne sta­no­wi pomoc w uświęceniu otrzy­mu­jącej je osoby, wzywa ją do inten­sy­wnej przyjaźni z Bogiem, do pra­w­dziwej wiary i miłości.

Dobro, świę­tość jednostki promieniuje na cały Ko­­ściół, Mistyczne Cia­ło Chrystusa. Człowiek do­z­na­­­­jący tzw. prywatnego objawienia, ma się nawra­cać, aktywizować ducho­wo, a przez swoje na­wró­ce­nie, świętość, apostolstwo uświęcać cały Kościół i świat. Przy­kładem mo­że być św. Paweł, na­wró­co­ny pod Damaszkiem dzięki objawieniu mu się – prześla­do­wanego przez niego – Je­zusa. To wyjątkowe do­­­ś­wia­d­czenie doprowadziło Szawła do nawrócenia, a w na­­stępstwie do o­wo­cnej pracy dla Kościoła. W swo­ich listach poucza on, dlaczego Chry­stus jeszcze dziś jest prześladowany: bo wszyscy stanowimy Je­go Ciało, Kościół.

André Castella wymienia jeszcze inne dobro­dziej­s­twa udzielane Koś­ciołowi drogą tzw. objawień pry­wa­tnych.[2] Są nimi różne cenne pouczenia dotyczące rozwoju duchowego (np. pisma św. Teresy od Je­­­zu­sa, św. Jana od Krzyża; ‘On i ja’ Gabrieli Bossis; ‘Poz­wólcie się o­garnąć miłości’ Anny itp.) stające się do­datkowym źródłem ożywia­nia w Kościele wiary, na­dziei i miłości, przyjaźni z Bogiem, przy­wią­za­nia do Matki Najświętszej itp. Pouczenia pomagające na­w­racać się i ubogacić życie duchowe prze­ka­zy­wane są nam m. in. w Medziu­go­r­ju. I tak np. w jednym z prze­słań Maryja mówi: «Dro­gie dzieci, za­pra­szam was do osobistego na­wrócenia. Ten czas należy do was. Bez was Bóg nie mo­że zre­a­lizować tego, czego pragnie. Drogie dzie­ci, przez modlitwę będziecie co­dziennie wzrastać, by zbliżyć się do Bo­ga. Daję wam broń przeciw Go­liatowi – pięć kamyków: Różaniec od­mawiany z mi­ło­ś­cią, Eucha­rystię, Pismo Święte, post, comie­się­cz­ną spowiedź.» Maryja często wspo­mi­na również o po­trzebie miłoś­ci, całkowitego odda­nia się Bogu i Jej, naszej Matce, rozważania męki Je­­zusa, za­dość­uczy­nienia Bogu za grzechy świata, tro­ski o na­wró­ce­nie grzeszników i­dą­cych drogą ku wie­cznemu zatraceniu itp. Przypo­mina zatem pod­sta­wy chrześ­ci­­jańskiego życia, które niestety zostały zapomniane przez dużą część ochrz­czonych.

Poprzez objawienia prywatne Bóg często przypo­mina wiernym pod­stawowe prawdy, w które wierzy Kościół, np. o niebie, o wiecz­nym potępieniu, czyść­cu, aby rozbudzić poczucie odpowiedzialności za swój wieczny los.[3] Celem objawień prywatnych jest ró­wnież przy­po­minanie najbardziej aktualnych, a mo­­­że zapomnianych w danej e­po­ce prawd obja­wio­nych. I tak np. bł. s. Faustyna Kowalska, dzięki bez­po­śre­d­nim po­­ucze­niom Jezusa, przypomina Koś­cio­łowi i całemu światu da­wno już objawioną pra­w­dę o nieskończonym miłosierdziu Bo­­żym. Ponadto przez nią Chrystus uczy nas konkretnych form szu­ka­­nia te­go miłosierdzia, np. po­przez koronkę do Miło­sier­dzia Bo­że­go, kult obrazu itp.

Mistycy – dzięki otrzymanym nadprzyrodzonym po­­uczeniom – przy­pominają często niezbyt rozwi­nię­tą przez teologię prawdę, że Bóg bardzo boleśnie prze­­­ży­wa nasze odrzucanie Go, pogardę ze stro­ny u­miło­wa­nych przez Niego stworzeń, skłócenie Jego dzie­ci między sobą, rozdarcie Mistycznego Ciała Chry­­s­tusa – Kościoła, bratobójcze wo­jny, morders­t­wa do­ko­ny­wane na nienarodzonych dzieciach. Au­ten­­ty­cz­ne ob­ja­wienia są ustawicznym wezwaniem do wy­nagradzania Bogu naszą miłością za zniewagi, któ­­rych stale doznaje.[4]

Takie objawienia – jak np. ‘Mistyczne Miasto Boże’ Marii z Agre­dy, wizje Anny K. Emmerich oraz ‘Poe­mat Boga-Człowieka’ Marii Val­­torty – mogą pomóc czy­tel­nikowi bardziej związać się z Chrys­tu­sem i Je­go Ma­t­ką, tym samym bardzo ubogacić duchowo ca­ły Koś­ciół. Te objawienia mogą pomóc zrozumieć «du­­cha», «klimat» Pisma Świętego, a przez to uła­t­wić życie zgodne z Jego wskazaniami.

Część tzw. objawień prywatnych ma na celu usta­no­wienie w Koś­cie­le nowych form pobożności albo przywró­cenie dawnych. I tak np. Maryja objawiła się św. Dominikowi, aby poprosić go o rozpowsze­ch­­­nienie modlitwy ró­ża­ńcowej. Jezus ukazał św. Ma­­łgorzacie Marii Ala­co­que Swoje Najświętsze Ser­ce po to, abyśmy Je czcili, szczegól­nie w pierwsze piątki miesiąca itp. Maryja w Fatimie pro­siła o u­cz­czenie Jej Serca przez pięć pierw­szych sobót mie­sią­ca. O to sa­mo pro­si dziś w Naju. Jezus zachęcił przez węgierską za­konnicę, Marię Na­talię, o od­pra­wianie dziewię­ciu pie­­r­­­w­szych sobót ku czci Nie­po­kalanego Serca Ma­­ryi dla wynagrodzenia za zadawane Mu zniewagi.

Część tzw. objawień prywatnych ma na celu du­cho­we ubogacenie Kościoła przez tworzenie no­wych miejsc pielgrzymkowych. Jezus Chry­stus i Ma­­­­ryja u­kazują się w wybranych miejscach, aby wie­rni przy­­chodzili tam do Nich po świa­t­ło, uświęcenie, umoc­nie­nie du­cho­we i pociechę w życiu (np. Gwa­de­lu­pa, Lou­r­des, Pontmain, Ban­neux, Beau­raing, Me­dziu­go­rje). Te nowe miejsca pielgrzymkowe od­ra­dzają cały Ko­­ściół przez nawrócenia i odnowę du­chową wier­nych, którzy tam się udają, są więc dla nie­go wiel­kim do­brodziejstwem.

«W niektórych ‘miejscach pielgrzymkowych’ – jak pisze A. Castel­la – niebo zostawia też prze­s­ła­­nia o charakterze napomnień lub pro­roctw, np. we­z­­wa­nie do nawrócenia, zapowiedź groźnych wyda­rzeń, przed którymi stanie ludzkość, jeśli będzie na­dal szła drogą zła itd. Chodzi więc o upomnienie ze strony Bo­ga, który nie może milczeć, widząc, że gi­ną Je­go dzie­­ci»[5] (La Salette, Fatima, Medziugorje, A­ki­ta, Na­ju).

Jednym z celów objawień prywatnych jest rów­nież ożywianie na­dziei związanej z zapowiedzianym w Piśmie św. zwycięstwem Boga, Maryi i Kościoła nad szatanem. Poprzez wybrane narzędzia Bóg lub Maryja zapowiada ludzkości bliski tryumf Naj­święt­szego Serca Jezusa i Nie­po­ka­lanego Serca Maryi nad si­łami zła oraz zapanowanie Kró­le­s­­twa Chrystusa (Ké­­­rizinen, Garabandal, San Da­mia­no, Naju; Don Ste­fano Gob­­­bi, Vassula Ryden).

Objawienia prywatne, udzielenie daru proroctwa mo­że być uwia­ry­godnione przez zewnętrzne znaki, prze­­jawy Mocy Bożej, takie jak u­z­­drowienia, na­wró­ce­nia, znaki świetlne (np. w Fatimie, Medziu­go­r­ju), płaczą­ce łzami lub krwią figury i obrazy (m. in. w Sy­­ra­­kuzach, Ma­lines-sur-Meuse, Naju, Akita), wy­dzie­­lanie pachnącego olejku (np. przez ikonę Bramy Nie­bios w Kanadzie, w Sou­fanieh, figurę w Na­ju). Znaki te spełniają pomocniczą rolę: sygnali­zu­ją obe­c­ność Bo­ga, Jego działanie, przypominają Je­go Mi­łość, Miło­sier­dzie, wzywają do na­wrócenia itp.

Ks. Ukleja tak pisze o licznych ‘płaczących’ fi­gu­rach Maryi na ca­łym świecie: «Widok płaczu, łez na obliczu bliź­nie­go, a szczególnie o­soby nam blis­kiej, nasuwa spon­tanicznie myśl, że spotkała ją jakaś wielka przy­krość lub krzywda. Zwykle wtedy pytamy o powód tych łez i, okazując współczucie, staramy się ją po­cieszyć. Jeżeli łzy roni matka, to oznacza, że w jej se­rcu rozgrywa się poważny dramat. Ja­kaś wie­l­ka przykrość lub krzywda zraniła głęboko jej serce, które wy­powiada swój ból przez łzy. I choćby wtedy się nie żaliła i nic nie mó­wiła, to przemawiają już sa­me jej łzy bez słów. Dobre dzieci od­czy­tają to pra­wi­d­łowo, zareagują właściwie i postarają się szybko u­sunąć powody matczynych łez».[6] Tak więc już same łzy są znakiem, spe­cy­fi­czną łaską wzywającą do mi­łości, do nawrócenia, są darem dla oży­wie­nia całego Kościoła.

Po co objawienia prywatne, skoro w Chrys­tu­sie otrzymaliśmy pełnię Objawienia?

Jak uczy Kościół, Chrystus przyniósł nam pełnię O­bjawienia. Jest to słuszne, bo cóż więcej możemy o­­trzymać nad samego Boga, który stał się czło­wie­kiem. Nikt nie może dorzucić najmniejszej nawet pra­w­dy, której nie znałby Chrystus. Skoro tak, to ja­ki sens mają objawie­nia prywatne?

Otóż, chociaż w Chrystusie Bogu-człowieku zos­ta­ło nam już u­dzie­lone całe objawienie, je­d­nak my go jeszcze w pełni nie znamy, nie «przy­s­woiliśmy» go sobie. To tak jakbyśmy otrzymali książkę, w któ­­rej wszystko zapisano, a której je­d­nak nie zdołaliśmy je­szcze w pe­ł­­ni przeczytać, prze­my­ś­leć ani przy­s­woić sobie ze względu na jej og­ro­­mną objętość.

Chociaż w Jezusie mamy pełnię objawienia, ko­nie­­cz­na była dla nas jeszcze dodatkowa pomoc dla je­­­go zgłębienia. Tą pomocą jest Duch Świę­ty. Je­zus po­wiedział, że On nam przypomni objawioną pra­w­dę, po­może odkryć całą jej pełnię i ujawni rze­czy przy­szłe: «A Po­cie­szy­ciel, Duch Święty, którego Oj­ciec pośle w moim imieniu, On was wszy­stkiego na­uczy i przypomni wam wszystko, co wam powie­dzia­łem» (J 14,26). «Gdy zaś przyjdzie On, Duch Pra­w­dy, do­prowadzi was do całej prawdy. Bo nie bę­­dzie mó­­wił od siebie, ale powie wszy­s­tko, cokolwiek usły­szy, i oz­najmi wam rzeczy przyszłe.» (J 16,13).

Wielkie dzieło przypominania nauki Chrystu­so­wej, pro­wa­dzenia do całej prawdy i objawiania rze­czy przy­szłych dokonywane przez Du­cha Świętego trwa w Kościele. Widać je między innymi na przy­k­ła­­­­dzie powstawania ksiąg Nowego Testamentu. W księ­gach tych za­wa­rte jest przy­pomnienie nauki Je­zu­sa, (np. w Ewangeliach) dodat­ko­we naświetlenie jej (np. w Listach) i objawienie rzeczy przyszłych (np. w Ewangeliach, Apokalipsie)

Po napisaniu ostatniej księgi Nowego Testamentu dzieło przy­po­mi­nania, prowadzenia do prawdy i oz­na­­j­miania rzeczy przyszłych nie za­kończyło się. Duch Święty nadal, na różne sposoby kon­tynuował i kontynuuje swoje dzieło w Kościele. Przypomina pra­­wdę objawioną i prowadzi do co­raz większej jej pełni oraz oznajmia rzeczy przyszłe przez nauczanie papieży, ko­legium biskupiego, orze­cze­nia soborów, sy­nodów, przez oświecanie wszyst­kich wiernych w Kościele, czyli przez tzw. zmysł wia­ry. Duch Święty dokonuje swego dzieła także przez prace teologów, osoby wygłaszające homilie, kon­fe­rencje, o ile tylko poddają się Jego natch­nie­niom i kierownictwu.

Swoje dzieło przypominania, prowadzenia do pra­wdy i oznaj­mia­nia rzeczy przyszłych kontynuuje Duch Święty w Kościele również przez udzielanie cha­­ryzmatu pro­rockiego. Jest to dar pozwalający stać się świadkiem Boga, głosicielem Jego prawdy i mi­łości, wzywa­ją­cym do okazywania Stwórcy naszej wiernej miłości.

Najbardziej znani są prorocy Starego Testamentu, jak Izajasz, Jere­miasz, Ezechiel i inni. Proroctwo je­d­nak uwypukla również Nowy Testa­ment. Mówi on o największym z proroków, Janie Chrzcicielu, o star­cu Symeonie, który prze­po­wie­dział Maryi prze­szycie mieczem bo­leści. Nawet kap­łan, który doradził za­bicie Je­zusa, uznany został za proroka. Dar ten po­sia­dali nie tylko męż­czyźni. Ewangelista mówi bo­­wiem o prorokini An­nie a także o Maryi, która – pod na­­tch­nie­niem Du­cha Świętego – wygłasza mowę pro­­­ro­cką u swej kre­w­nej, Elż­bie­ty. To samo czyni El­­­żbieta, na­zywając Maryję Matką Pana.

Św. Paweł uważa charyzmat prorocki za jeden z naj­ważniejszych dla Kościoła (1 Kor 14,1nn). Pro­ro­cy są przez niego wymienieni na dru­gim miej­scu, za­raz po apostołach, a przed nauczycielami, co wska­­zu­je na znaczenie tego daru: «I tak ustanowił Bóg w Kościele naj­przód apostołów, po wtóre pro­ro­ków, po trzecie nauczycie­li...» (1 Kor 12,28, por. Ef 3,5; 4,11). Mówi on o Kościele zbudowanym na a­­po­sto­łach i prorokach (Ef 2,20).

Nigdzie w Piśmie św. nie zostało powiedziane, że Bóg przestanie się w swym Kościele posługiwać tym wyjątkowo cennym darem. Pro­roctwo Joela: «W os­ta­tnich dniach – mówi Bóg – wyleję Ducha mo­­jego na wszelkie ciało, i będą prorokowali syno­wie wasi i córki wasze, młodzieńcy wasi widze­nia mieć będą, a starcy – sny. Nawet na niewolników i niewolnice mo­je wyleję w owych dniach Ducha me­go» (Dz 2,17-21; por. Jl 3,1-2) – nigdy nie zostało odwołane ani o­g­ra­niczo­ne tylko do czasów aposto­łów. Mimo to z ró­żnych powodów, których nie chcę tu ana­li­z­o­wać, chary­z­mat prorocki został w Kościele nieco «za­po­m­niany», chociaż nigdy nie przestawał się u­ja­w­­niać.

Ten «zapomniany» dar prorocki jest jednak w ró­ż­nych formach u­dzie­lany czę­ściej, niż się myśli. Je­go najpowszechniejszą postać stano­wi wewnętrzne o­­ś­wie­cenie, zrozumienie jakiejś prawdy objawionej, fra­g­mentu Pisma św., np. na kręgu biblijnym, w czasie ważnej dys­ku­sji, ho­mi­lii itp. Duch Święty uja­w­nia wte­dy swą działalność przez na­głe wewnętrzne oświe­ce­nie, olśnienie. Czyni to po to, aby odkrytą pra­­wdą Bo­żą podzielić się z innymi, po­nieważ wie, że bę­dzie ona potrzebna komuś do zba­wienia.

Inną, rzadziej występującą formą daru pro­roctwa są tzw. obja­wie­nia prywatne. Przez nie ró­­wnież Duch Święty przypomina prawdę, prowadzi do niej, u­kazuje przyszłość. I tak np. dzieci z La Salette, Lour­­des, Fatimy otrzymały dar prorocki w wyjąt­ko­wej formie, stały się narzę­dziami, przez które Bóg chciał ubogacić swój Ko­ś­ciół do­da­t­kowymi łaskami.

Dlaczego właśnie przez dzieci? Może dlatego, że są dobrymi prze­kaź­nikami. Mają więcej śmiałości niż dorośli, nie nęka je scep­ty­cyzm, podejrzliwość, niepewność. Nie zaciemniają przekazu nadprzyro­dzo­­­­­­nego swoją interpretacją, «prze­myśleniami», fi­lo­zofią, gdyż nie potra­fią jeszcze tego uczynić.

Na przykładzie objawień fatimskich można uka­zać znaczenie pro­ro­ckiej funkcji dla dobra całego Ko­ścioła i ludzkości. To Duch Świę­ty był w Fatimie tym, który przypominał, pro­wadził do pełnej prawdy i oznajmiał rzeczy przyszłe, chociaż mali wizjonerzy mieli kontakt z Archaniołem i Maryją. Działał w nich Duch Święty, bo bez Jego po­mo­cy wy­b­ra­­ne dzieci nie byłyby w stanie nic nadprzyro­dzo­nego dostrzec ani zrozumieć.

Przez to, co stało się w Fatimie, Duch Święty przy­­­pomniał obja­wio­ną już dawno prawdę, np. o go­to­wości Boga do prze­ba­­czenia, o Jego miłosierdziu i sprawiedliwości, przy­­­­pomniał wartość nawró­ce­nia, wynagradzania, pokuty. Duch Święty ubogacił Koś­ciół zrozu­mie­­niem wartości odprawiania pierwszych sobót mie­sią­ca. Tenże Duch objawił w Fatimie rze­czy przyszłe: cze­kającą ludzkość karę, je­ś­li się nie na­wróci. Spodobało się Bogu, aby dzieci z nie­wiel­kiej wio­s­ki przypomniały ustanowionej przez Chry­s­tusa hierarchii Kościoła, że należy poświęcić świat Sercu Maryi, w szczególności zaś Rosję.

Przez wydarzenia fatimskie nie zostało pomniej­szo­ne znaczenie ist­nie­jącego już Objawienia publi­cz­­nego. Nie stanowiło też ono kon­ku­ren­cji dla Pisma św., nie obaliło istniejącej hierarchii, Urzędu Nau­czy­cie­lskiego Kościoła ani kościelnej struktury. Ni­czego nie naruszając zo­stało przekazane cenne i zba­wcze pouczenie: wszystko ofiarować Sercu Ma­ryi, od­dać się Jej, nawrócić, być do Jej dyspozy­cji, a tym samym do dyspozycji samego Boga, po­d­jąć wy­na­gradzającą pokutę za grzechy. To proste przypom­nie­nie stanowi ogromny dar dla Koś­cio­ła.

Licz­ne zjawiska mistyczne oraz sygnalizowane cią­gle z różnych za­kątków świata objawienia, zwła­sz­cza ma­ryjne, wskazują, że wystę­po­wanie daru pro­rockiego w takiej formie nie tylko nie zanikło, lecz wręcz się nasiliło. Nie ustało ono, ponieważ Mą­d­rość Boża uznała ten dar za szczególnie potrzebny na­szemu XX wiekowi. Pomimo ist­nienia Pisma św. stale potrzebujemy przecież przypominania zawar­tych w nim treści o Bogu i naszym wiecznym prze­znaczeniu. Wyma­ga­my tego, ponieważ jesteśmy za­nurzeni w świecie, który widzimy, a Bo­ga i rzeczy nadprzyrodzonych nie widzimy. Ta sytuacja powo­duje, że stale za­gra­ża nam zapominanie o Nim, o przyjaźni z Nim, o na­szym wiecznym przeznaczeniu do życia w domu Ojca.

Pojawianie się charyzmatu prorockiego w formie tzw. objawień pry­watnych stanowi dodat­ko­wą po­moc w zbawieniu dawaną przez Boga i nie stanowi za­grożenia dla czytania Pisma św. Wręcz przeciw­nie, jest on udzielany w tym celu, aby je czytać, ro­z­ważać i coraz le­piej rozumieć. Objawienie by­ło­by nie­­autentyczne, gdyby odciągało od czy­ta­nia Pis­ma św. Prawdziwe – rodzi głód słowa Bo­że­go.

Autenty­czne objawienia, jako jedna z form cha­ry­z­matu proroc­kie­go, nie stanowią też zagrożenia dla funkcjonowania Koś­cioła ustano­wio­nego przez Zbawiciela, dla jego Urzędu Nauczycielskiego. Oso­by wątpiące w potrzebę objawień prywatnych chyba nigdy nie odrzucają przy­datności głoszenia ho­milii, ka­zań, konferencji, rekolekcji, czyta­nia ksią­żek napi­sanych przez teologów, pomimo że ist­nieje jedno ob­ja­wienie, jedno Pismo św. i Urząd Na­uczycielski Kościoła. Nikt roz­są­dny, stawiający księ­gi natchnio­ne na pierwszym miejscu, nie za­prze­czy wartości in­nych, wyżej wymienionych zba­w­czych form dzia­ła­nia, podejmowanych od wieków w Kościele, gdyż między nimi nie ma przeciwień­s­twa, lecz uzupeł­nia­nie się, wzajemne dopełnianie. Ża­den wierzący nie stoi przed wyborem: albo Ob­jawienie publiczne, al­bo objawienia prywatne, po­do­b­nie jak nie musi wy­bie­rać między Pis­mem św. a Tra­dy­cją ani między Ma­­­gisterium Kościoła a teologią. Nie trzeba prze­ci­w­­­sta­wiać sobie tego, co harmonijnie się uzupełnia, gdyż ma swoje źródło w Jednym Duchu Świętym. «Ró­żne są dary łaski – po­ucza św. Paweł – lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługi­wa­­nia, ale je­den Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego do­b­ra» (1 Kor 12,4-7).

Czy trzeba przyjmować objawienia prywatne?

Aby odpowiedzieć na powyższe pytanie, wydaje się słuszne roz­ró­ż­nienie stosunku do fak­tu nadprzy­ro­dzoności konkretnych objawień pry­watnych i do przekazywanych przez nie treści. I tak np. może się zbawić człowiek, który żyje wymaganiami Chrys­tu­sa, chociaż nie przyj­muje faktu nadprzyrodzoności np. tego wszystkiego, co dzieje się w Lourdes. Ko­ś­ciół nie zmusza wiernych do przyjmowania nad­przy­­rodzoności tzw. objawień prywatnych.

Inaczej wygląda sprawa ustosunkowania się do treści różnych ob­ja­wień prywatnych. Jeśli jakieś ob­ja­wienie przypomina prawdy obja­wio­ne przez Chry­s­tusa, głoszone przez Kościół, jeśli wzywa do na­w­ró­­­ce­nia, do powrotu do Boga, życia miłością, trwa­nia przy papieżu, to treści tych negować nie mo­żna. Ich odrzucanie świadczyłoby o złej woli czło­­wieka, o niechęci do nawrócenia. Podobnie jak ne­gatywne na­stawienie do treści słyszanych homilii może wska­zy­wać na zam­k­nięcie się nie tylko na gło­szącego je kapłana, lecz również na po­u­cze­nia Pisma św. i sa­me­go Boga, za­praszającego do przyjaźni z Nim, do kształtowania życia według Jego pragnień. Jeśli ktoś odrzuca wezwa­nie do na­wró­ce­nia zawarte w jakimś objawieniu prywatnym, ten mo­­że lekcewa­żyć swoje zba­wie­nie z powodu wew­nę­trzne­go zamk­nię­cia na każde Boże wezwanie, również na to, któ­re znaj­duje się w Piśmie św. i naj­bardziej oficjal­nym na­u­cza­niu Kościoła.

Powyższe rozważania można zilustrować pew­nym porównaniem. Ist­nieją wyznania chrześcijań­s­kie, które nie przyjmują faktu na­tch­nie­nia np. Listu św. Jakuba. Nie znaczy to, że wszyscy wyznawcy tej re­li­gii zostaną z tego powodu potę­pieni. Jeśliby jed­nak jakiś człowiek ze złej woli, świadomie i do­bro­wolnie układał życie z pominięciem za­sad mo­ral­nych znaj­dujących się we wspomnianym liście, ten za­gra­żał­by swojemu zbawieniu.

I tak może się zbawić człowiek wątpiący, czy np. Maryja fakty­cz­nie ukazała się w Lourdes lub w Fa­ti­mie, jeśli tylko ciągle się nawra­ca, aby żyć według Bo­żych przykazań. Pod znakiem zapytania jest je­d­­nak zbawienie tego, kto nic sobie nie robi z żadnego wezwania do nawrócenia.

Bywa nieraz tak, że jakiś człowiek odrzuca dane objawienie pry­wa­tne, sprawiając przy tym wrażenie o­soby bardzo roztropnej, ostro­ż­nej, ufającej orzecze­niom Kościoła, gdy tymczasem za tymi pozora­mi kry­je się zwykła niechęć do zmiany swego życia. Wy­­szukuje się wtedy różne argumenty intelektualne dla zakwestionowania jakiegoś objawienia, a wszy­s­t­ko po to, by usprawiedliwić swój brak nawraca­nia się. Takim ukrytym usprawiedliwianiem własnego bra­­ku gorli­woś­ci może być w wielu wypadkach po­wtarzanie różnych zarzutów typu: «Nie przyjmuję te­go objawienia, bo przecież mamy Pismo św.»; «Nie przyjmuję, bo Kościół go jeszcze nie zatwier­dził»; «Chrystus os­trze­gał nas przed fałszywymi pro­­ro­ka­mi»; «Trzeba być ostrożnym wo­bec obja­wień pry­wa­t­nych» itp. Ta udawana «uczciwość» ma­skuje bardzo często odrzucanie radykalizmu ewa­n­gelicz­ne­go, we­z­wania do oparcia życia wy­łą­cznie na Bogu, na mi­łości do Niego i do bliźnich, na Eucharystii i sa­k­ra­mencie pojednania, na modlitwie, poście i in­nych fo­r­mach pokuty, szczególnie w in­ten­cji tych, dla któ­rych Bóg nic nie znaczy, którzy kierują się ku wie­cz­nemu potępieniu.

Ostrożność wobec objawień prywatnych

Wielokrotnie słyszy się powtarzane zdanie, że Ko­­ściół jest lub po­wi­nien być bardzo ostrożny wo­bec objawień prywatnych. W imię tej zasady z góry prze­kreśla się wiele orędzi, zazwyczaj bez zapo­zna­nia się z ich treścią czy owocami, jakie przynoszą.

Ostrożność faktycznie jest wymagana. Musi ona je­­­dnak być roz­tro­p­na i uczciwa, wol­na od uprze­dzeń. Powinna mieć w sobie coś z mą­d­rości Gama­lie­la, który dał swoim rodakom tra­f­ną radę dotyczącą u­czniów Jezusa: «Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich! Jeżeli bowiem od ludzi po­cho­dzi ta myśl czy spra­wa, rozpadnie się, a jeżeli rze­czy­wiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się cza­sem okazać, że walczycie z Bogiem. Usłuchali go» (Dz 5,38-39).

U osób głoszących potrzebę rozwagi wobec róż­nych objawień czę­s­to obserwuje się pewien rodzaj o­­­s­­trożności «stronniczej». Na czym o­na polega? O­tóż z obawy przed ewentualnym błędem, nieauten­ty­cznymi objawieniami, fałszywymi prorokami, z góry – bez opartego na pomocy Ducha Świętego ro­zez­na­nia,[7] bez wymaganego przez Chry­stusa zbadania o­wo­­ców – odrzuca się napotkane objawienie, tra­­k­­tu­jąc je jako coś niepotrzebnego lub wręcz szkod­li­we­go. Przy tej «o­s­trożności» wobec możliwego błędu wy­kazuje się równocześnie zu­pe­łną beztroskę w ob­li­czu możliwości zniszczenia prawdziwego ob­­ja­wie­nia, dzieła Ducha Świętego, źródła zbawczych łask dla bar­dzo wie­lu ludzi.

Ostrożność zawsze jest wskazana, ale powinna o­na wykazywać się działaniem w dwóch kierunkach. Z jednej strony chodzi faktycznie o to, by nie roz­sze­­­rzać błędów, nauki niezgodnej z Obja­wieniem, na­u­czaniem Pisma św., Tradycji, Magisterium Koś­cioła. Z drugiej jednak strony ostrożność domaga się, by nie odrzucić autentycznego głosu Bożego, pra­w­dzi­wej łaski dawanej Kościołowi, dzieła Ducha Boże­go. Jeśli bowiem Bóg mówił lub mówi, czło­wiek powinien upaść na ko­lana i słuchać, zmieniać swoje ży­cie. Nie powinien wysuwać za­rzu­tu: «Po co Bóg dzisiaj mówi, skoro mówił już w przeszłości?»

Osoba o­­s­tro­żna – stosująca się do przestrogi św. Pa­w­ła – nie gasi Du­cha.[8] Ostrożność nie może stać się po­gardzaniem wyciągniętą w na­szą stronę ręką Bo­ga, Matki Najświętszej, gdyż to rani ich mi­łość. «O­s­trożność» nie może pozbawiać bliźnich łaski u­dzie­la­­nej przez Bo­ga, przed czym ostrzega Je­zus wspó­ł­cze­­s­nych faryzeuszów i obłudni­ków, mówiąc: «Bia­da wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłud­ni­cy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sa­mi nie wcho­dzi­cie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą» (Mt 23,13).

Ostrzeżenie przed fałszywymi prorokami

Pismo św. faktycznie ostrzega przed fałszywymi pro­­­rokami. Jed­nak­że to samo Pismo św. zapowiada po­­­wszechność prorokowania (Jl 3,1-5; Dz 2,17-21) i równoczesną wrogość wobec tego faktu. «A jeśli wy­stąpi ktoś jako prorok wówczas ojciec i matka, ro­dzi­ce je­go, po­wie­dzą mu: Nie możesz pozostać przy ży­ciu, bo głosisz kłamstwa w i­mię Pana. I ojciec z ma­t­ką, je­go rodzice, przebiją go, gdyby proro­ko­wał. Wó­w­­czas prorocy będą okryci pogardą za swoje wi­dzenia pro­ro­ckie» (Za 13,3-4).

Będą zatem i fałszywi, i prawdziwi prorocy. Prze­śla­dowań doz­na­wać będą nie fałszywi, lecz praw­dzi­wi prorocy (por. Łk 6,26), zgod­nie z zapowiedzią Pi­s­ma św. Z powyższych powodów zaw­sze będzie ko­­­nie­­czne staranne rozpoznawanie dwóch rodzajów pro­roków. Prze­strzegając przed fał­szy­wymi proroka­mi, Jezus dał nam równocześnie sposób ich od­ró­ż­nia­nia po przynoszonych owocach dobra lub zła, aby­­śmy nie byli bezbronni wobec grożącego nam nie­bezpieczeństwa.

Osoby ostrzegające przed fałszywymi prorokami ma­ją najczęściej na myśli różne objawienia prywat­ne lub tych, którzy uważają, że je o­t­rzymują. Można by jednak postawić sobie pytanie, czy w hi­storii Ko­ś­­cioła liczne błędy i herezje faktycznie pojawiły się wskutek objawień prywatnych, czy też były raczej two­­rem teologów o­pierających się wy­­łącznie na wła­s­nych przemyśleniach. Można też zadać sobie pyta­nie, czy dzisiejsze odstępstwa od nauki Chrystusa ro­z­powszechnione w Kościele – jak np. kwestio­no­wa­­­nie autorytetu Papieża, odrzucanie sa­kramentu po­­­jednania, adoracji Najświętszego Sakramentu, Eu­cha­ry­stii jako stałej Ofiary, zanik kultu Matki Bożej itp. – mają źródło w ob­jawieniach prywa­t­nych, czy może właśnie objawienia demaskują te nauki i wzy­wają do powrotu do autentycznej tradycji Kościoła. Czy o­rę­dzie przekazywane przez Vassulę Ryden nie zostało dane dzi­sie­j­szemu Kościołowi w tym właś­nie celu?

Ks. Michał Kaszowski

Przypisy:

[1] Por. J. Bolewski, Nic jak Bóg, Warszawa 1993, s.9–15.

[2] André Castella Apparitions, révélations, pro­phé­ties. Pour­quoi rencon­trent-elles tant de scepticisme ou d'indif­férence? Stella Ma­ris nr 261, październik 1990.

[3] Por. H. Suzo, Księga Mądrości Przedwiecznej, Poznań 1983, s. 145-180.

[4] Por. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, Dzieje duszy, Kraków 1984, s. 253.

[5] André Castella Apparitions, révélations, pro­phé­ties. Pour­quoi rencon­trent-elles tant de scepticisme ou d'indif­férence? Stella Ma­ris nr 261, październik 1990.

[6]  Wstęp do: R. Spies i L. Couëtte, Maryjo, dlaczego płaczesz? Vox Do­mini, 1993, s. 6.

[7] Zasady rozeznawania zawiera Pierwszy List św. Jana Apostoła.

[8] Por. 1 Tes 5,19.